RESTAURACJA HA

RESTAURACJA HA – informacje ogólne

Hâ Restaurant
50 rue du HA
33000 Bordeaux

szef : GREGOIRE ROUSSEAU

Szef określa swoją kuchnię jako „klasyczną francuską z Périgordem w tle. Lokalne produkty, ląd, morze – to ważne dla niego aspekty. Menu zmienia często – w zależności jakie sezonowe produkty akurat dostanie.

To bardzo sympatyczny człowiek, z którym chwilę porozmawialiśmy. Ewidentnie lubi to co robi i zna się na tym.

Zaraz jak przyjechaliśmy do Bordeaux musieliśmy coś zjeść. Umieraliśmy z głodu. Problem we Francji polega na tym, że większość restauracji otwiera swoje progi dopiero o 19:30. Kiszki nam marsza grały, ale co zrobić, trzeba było “dotrwać”. Tym bardziej, że naprawdę bardzo rzadko można do restauracji wejść o 19:29 – lepiej przyjść później, niż wcześniej.

Dla mnie to zawsze problem we Francji. Nauczona jestem, że kolacje jem około godziny 18:30, góra 19. Tu jednakże, trzeba się dostosować.

Byliśmy więc o 19:31 przed drzwiami restauracji, deszcz lał niemiłosiernie. Szef kuchni właśnie rozmawiał przez telefon stojąc w drzwiach i trochę zaskoczony naszym niespodziewanym przyjściem, wpuścił nas do środka. Usadzono nas przy stoliku. Restauracja prosto urządzona, ale ze smakiem. Czysto schludnie. Trudno określić styl. Raczej nazwałabym to styl “bezpieczny”.

Podszedł kelner, który stwierdził, że jest bardzo zajęty ale zaraz do nas podejdzie. Musieliśmy poczekać dobrych kilka minut, aż kelner się ogarnął. Dostaliśmy wreszcie wyjaśnienia odnośnie menu – stałe dla wszystkich – składające się z 5 części. Dałam znać, że nie lubie ostrych rzeczy. Dostaliśmy home made bagietkę, wodę i wino.

RESTAURACJA HA – MENU

Przystawka nr 1

Gambas cru – czyli surowe krewetki, rabarber, kwiaty. Odważnie, bo nie każdy lubi surową krewetkę. Mega smacznie. Wszystko ładnie skomponowane smakowo. Wizualnie bomba!

Przystawka nr 2

Wow! Przepyszna “kluska” z ricotty w nietypowej dla kluski formie! Ricotta zazwyczaj daje taki lekko piaskową teksture, tak też było w tym przypadku, ale było to przyjemne. A w środku drobno pokrojna ryba. Nie pamiętam jaka. Małżeństwo doskonałe. Bardzo smaczne!

Danie główne – ryba

Wizualnie proste danie. Smakowo było zachowawczo, ale smacznie. Rozmaryn i algi. Ryba delikatna. Może być.

Danie główne – mięso

Tu się stał cud. Coprawda kurczak mnie nie poderwał, warzywa były smaczne, nawet bardzo, to ….. consome mnie po prostu zachwyciło! Miałam ochotę poprosić o dokładkę.

Deser

Snikers wersja szefa. Czekolada, “ziemia” i orzeszki. Ciekawie.

PLUSY RESTAURACJI HA

+ OGÓLNIE: To była smaczna kolacja

+ WIZUALNIE: dania śliczne wizualnie, ładne talerze

+ SMAKOWO: w więkoszości odważne i ciekawe smakowo.

+ TEMPO: dobre tempo – idealnie dopasowany czas między kolejnymi daniami.

MINUSY RESTAURACJI HA

– KELNER: Mały bemol za początek naszej kolacji. Moim zdaniem kelnerowi brakowało spontaniczności i swobody. Może to był jego pierwszy dzień w pracy i się denerwował? Tego nie wiem. Jeśli tak, to wiele by wyjaśniało.

– CENA: trochę zbyt droga jak na całość doświadczenia.

– Zaskoczyło nas również bardzo nietypowe, jak na Francuzów, podejście do serwowania wina: kieliszki nie były wymieniane. Dostałam dwa kieliszki na cały wieczór, a 4 różne wina. Białe wina były serwowane jedno po drugim w jednym z kieliszków, a czerwone w drugim. Generalnie we Francji restauracje pilnują by kieliszki były wymieniane, jeśli pijemy różne wina. W tej restauracji nie. Nieśmiało zapytałam kelnera, a on bez zawahania oświadczył, że to służy winu, które będę pić. Nie wiem, nowa moda we Francji? Do obserwacji. Zaskoczyło mnie to, bo przez tyle lat spędzonych we Francji, wręcz wymuszano na mnie by wymieniać gościom kieliszki. A tu taki zwrot akcji.